Józef 1

Product code: WYDRUK_0348

1454

- +

Obrazek Józef

 

Zdjęcie przykładowe w czarnej ramce.

Święci o tym imieniu

rozmiary Do wyboru 3 rozmiary: A4 (210/297 mm), A3 (297 x 420mm ), A3+ (329 x 483mm).

wzornik_small Kolory wydruku mogą się różnić od widocznych na ekranie, gdyż jest to zależne od indywidualnych ustawień monitora.

folia Materiały użyte do produkcji obrazków są wysokiej jakości, wydruki A4 na świetnym papierze Epson (192g); wydruki A3 i A3+ na papierze o gramaturze 230g. Ramka polskiego producenta wykonana z aluminium z frontem z pleksi z antyrefleksem, dzięki czemu grafiki zyskują szlachetną matowość. 

JÓZEF

Jest to imię hebrajskie, złożone z Jo (skrót z Jeho, Jahwe 'Bóg’) i z czasownika jasaf’przydać’. Joseph lub Jehoseph znaczy 'niech pomnoży Bóg (domyślnie) dobra’ albo 'niech przyda Pan (drugiego syna)’. Należy więc ono do grupy imion teoforycznych (zawiera element Jeho 'Bóg’).

Święci tego imienia stanowią sporą grupę, liczącą ponad trzydzieści postaci

 

Józef, patriarcha. Jego dzieje fascynowały wielu. W świecie żydowskim, w tradycjach chrześcijańskich i w islamie powstała dlatego olbrzymia literatura, w której usiłowano ukazać jego postać i bogate życie. Był ulubionym synem patriarchy Jakuba, nieco rozpieszczonym, a przeto nie lubianym przez starszych braci. Z opowieści biblijnej dobrze znamy historię jego sprzedaży kupcom podążającym do Egiptu. Jest piękny i dlatego rychło staje się tam przedmiotem pożądania. Wobec pokus okazuje stałość. Potem przejawia nie byle jaką inteligencję, mądrość i zalety dobrego administratora. Promieniuje cnotami i wzbudza powszechny podziw. W tym wszystkim i wobec ogromu powodzenia nie zapomina o Bogu i Jemu przypisuje swe dary i przedziwne losy. Przy całym tym uznaniu dla opatrznościowych rządów staje się żywą zapowiedzią Mojżesza i Chrystusa. Jest w pełnym tego słowa znaczeniu typem proroczym. Braci wystawia na bolesną próbę, ale wzrusza się głęboko i życzy im jak najlepiej. Jeszcze bardziej wzruszającym jest jego spotkanie z ojcem

Józef, Oblubieniec Najśw. Marii Panny. Pochodził z królewskiego rodu Dawida (Mt 1, 1-16. 20; Łk 3, 23-31). Był synem jakiegoś Jakuba (Mt 1, 16) lub Helego (Łk 3, 23). Majątku nie odziedziczył (Łk 2, 24), na życie zarabiał pracą rąk, trudząc się obróbką drewna (jako cieśla, stolarz itp. Por. Mt 13, 55). Zaręczony z Marią, stanął wkrótce przed tajemnicą cudownego poczęcia. Domyślając się w nim działania Bożego albo – jak chcą inni – nie wiedząc, co czynić wobec przekonania o niewinności Marii, postanowił usunąć się dyskretnie (Łk 1, 26-38. 42; Mt 1, 18), tzn. bez uciekania się do interwencji sądu (Pwt 22, 23 n), lub przez zwykłe wręczenie listu rozwodowego (Mt 1, 19). Wprowadzony jednak przez anioła w tajemnicę, wziął Marię do siebie, a następnie nadał Dzieciątku imię Jezus (Mt 1, 20-25). Udał się przedtem na spis ludności do Betlejem, gdzie nastąpiło rozwiązanie Marii (Łk 2, 1-7. 16). Po przedstawieniu Dziecięcia w świątyni (Łk 2, 22-38) uciekł z Nim i z Marią do Egiptu (Mt 2, 13 nn), a gdy tam dowiedział się o śmierci Heroda, wrócił do Nazaretu (Mt 2, 19 nn; Łk 2, 39). Widzimy go jeszcze, jak z Marią i dwunastoletnim Jezusem odbywa paschalną pielgrzymkę do Jerozolimy i wraca do domu (Łk 2, 41-51). Potem się już na kartach Ewangelii nie pojawia. Pius IX ogłasza Józefa patronem całego Kościoła (1870), a Pius XII (1955) ogłasza dzień 1 maja jego świętem i ustanawia go patronem robotników. Czcimy go również jako patrona dobrej śmierci.

Józef z Arymatei był bogobojnym Żydem, oczekującym czasu zbawienia. Został potem uczniem Pana, ale taił to z obawy przez ziomkami. Był także członkiem Sanhedrynu. Gdy Jezusa ukrzyżowano, śmiało interweniował u Piłata, aby Go godnie pochować. Ponieważ czas naglił, ofiarował grób, który kazał wybudować dla siebie w ogrodach pod miastem. Złożył tam martwe ciało Zbawiciela z pomocą Nikodema i świętych niewiast.

Józef Barsabbas, zwany Justus był członkiem pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej. Musiał oznaczać się zaletami, skoro razem z Maciejem kandydował na miejsce apostolskie opuszczone przez Judasza. Łukasz (Dz 1, 23) chce go wyraźnie odróżnić od innych Józefów i dlatego do imienia dodaje patronimikum Barsabbas (syn Sabby czy Szeby) oraz łaciński przydomek Iustus, jakiego Żydzi i prozelici tak często używali. Potem go już Łukasz nie wymienia. Natomiast Euzebiusz w ślad za Papiaszem utrzymuje, że należał do siedemdziesięciu uczniów Zbawiciela. Opowiada też, że wypił truciznę, ale dzięki cudownej interwencji nie odniósł jakiejkolwiek szkody.

Józef Hymnograf. Urodził się około r. 816 na Sycylii. Wobec niebezpieczeństw najazdów arabskich uszedł stamtąd w r. 827. Gdy miał piętnaście lat, w Tesalonice przywdział habit mnicha. Przyjąwszy święcenia, został także uczniem św. Grzegorza Dekapolity, który około r. 840 wezwał go do stolicy. Nieco później wysłano go do Rzymu, aby u Grzegorza IV zabiegał o pomoc w walce z herezją. Wpadł wtedy w ręce piratów, którzy uprowadzili go na Kretę. W r. 842 lub 843 uwolniono go i wtedy wrócił do Konstantynopola, ale mistrza przy życiu już nie zastał. Przez jakiś czas żył w rekluzji, potem przez pięć lat przebywał przy kościele Św. Jana Chryzostoma. Tam też ok. r. 850 założył klasztor. Bardas, wuj cesarza Michała III, wygnał go dla jakichś nie znanych powodów. Po powrocie zajmował odpowiedzialne stanowisko przy Hagia Sophia. Pozostawił po sobie wiele utworów poetyckich oraz teksty liturgiczne. Stąd właśnie przydomek Hymnograf.

Józef Anchieta. Urodził się 19 marca 1534 w San Cristobal de la Laguna, na Wyspach Kanaryjskich. Ukończywszy w Koimbrze studia, w r. 1551 wstąpił do jezuitów. Wkrótce potem pożeglował do Brazylii. W Piratinindze, w skromnym, dopiero co otwartym kolegium nauczał gramatyki i przedmiotów klasycznych. Od swych uczniów uczył się równocześnie tupi-guarani, miejscowego języka. Później opracował jego gramatykę i słownik oraz napisał w nim katechizm. Układał ponadto pieśni i pobożne sztuki teatralne w innych językach. W r. 1566 otrzymał święcenia kapłańskie i został rektorem kolegium w S-o Vincente. Przez długie miesiące przebywał wśród plemion indiańskich, dotąd bardzo nieprzychylnych dla działalności ewangelizacyjnej. Pracował zwłaszcza w okolicach dzisiejszego Rio de Janeiro oraz kolonii Espirito Santo. Pozostawił po sobie sporo pism, ale przede wszystkim pamięć gorliwego misjonarza i cudotwórcy. Uznano go za jednego z głównych założycieli Kościoła w Brazylii.

Józef Kalasanty (Kalasancjusz), założyciel pijarów. Urodził się w rodzinie szlacheckiej, w której żywe były tradycje rycerskie. Solidne studia odbył w Leridzie, Walencji i Alkali. W r. 1583 przyjął święcenia kapłańskie. Duszpasterzował następnie w hiszpańskich diecezjach Huesca i Urgel, zajmując równocześnie poważne stanowiska w administracji kościelnej. Pociągało go jednak Wieczne Miasto, toteż korzystając z podróży kardynała Marka Colonny udał się w jego świcie do Rzymu i począł zwiedzać tamtejsze zabytki. Ale bardziej niż pamiątki przykuła jego uwagę wielkomiejska nędza, zwłaszcza zaś poruszył go los bezdomnych dzieci. W r. 1597 otwarł dla nich na Zatybrzu pierwszą w Europie bezpłatną szkołę powszechną. Wkrótce potem zdobył współpracowników, z którymi założył Zakon Kleryków Regularnych Szkół Pobożnych. W 1617 uzyskał on aprobatę Pawła V i rychło rozprzestrzenił się na całą Italię, Czechy, Morawy i Polskę. Urban VIII mianował Józefa w r. 1632 dożywotnim przełożonym tego zakonu, ale na skutek zazdrości i krytyk w trzy lata później został na mocy brewe papieskiego złożony z urzędu. Oskarżony został przed inkwizycją, przez krótki czas przebywał nawet w więzieniu, zachowując pokój ducha. Z tym samym spokojem przeżył w r. 1646 zniesienie swej wspólnoty jako zakonu o ślubach wieczystych. Przywrócony na stanowisko, przepowiedział jego pełne odnowienie.

Józef z Kupertynu. Józef Deza – takie było bowiem jego rodowe nazwisko – urodził się w Copertino (Italia). W młodości pracował na roli, oddając się poza tym samotnym rozmyślaniom. Do życia zakonnego wedle współczesnych się nie nadawał: dyskwalifikował go brak elementarnego wykształcenia i brak uzdolnień, a także niemrawy, żeby nie powiedzieć – głupkowaty wyraz twarzy. Mimo to po kilku daremnych próbach został wreszcie przyjęty do franciszkanów konwentualnych w Grotelli (1625). Potem pod kierunkiem wuja, zakonnika, gotował się do święceń. Prześlizgnąwszy się chyłkiem przez egzamin, w r. 1628 został do nich dopuszczony i rozpoczął posługiwanie kapłańskie. Wtedy to ujawniły się publicznie jego lewitacje, którym towarzyszyły inne dary mistyczne i które zaczęły ściągać doń rzesze pobożnych i ciekawskich. W czasie, gdy odwiedzał sąsiednie klasztory, zjawiskami zaniepokoiło się wielu duchownych. Zaalarmowano więc inkwizycję neapolitańską, która przeprowadziła badania (1636-1639). Józefa uznano niewinnym, ale zażądano jego przeniesienia. Mimo swego odosobnienia spełniał wiele dzieł apostolskich. Jemu to swe nawrócenie przypisywał Jan Fryderyk Saski, książę Brunszwiku i Lüneburga. Maria Sabaudzka, która była jego -św. Klarą-, utrzymywała z nim ciągłą korespondencję. Dla wielu innych był żywym odzwierciedleniem św. Franciszka z Asyżu. Teologowie widzieli w nim klasyczny przykład mistyka obdarzonego darem lewitacji, którą stwierdzono u niego co najmniej sto razy. Józef z Kupertynu uchodzi m.in. – nie bez dozy humoru – za patrona przystępujących do egzaminów.

Józef Freinademetz. Urodził się 15 kwietnia 1852 r. w góralskiej wiosce Ojes, w Tyrolu, gdzie używano jeszcze narzecza retoromańskiego. Niemieckiego nauczył się dopiero w szkole w Bressanone. W r. 1875 otrzymał święcenia kapłańskie i został wikarym. Nie był nim długo. Nawiązawszy kontakt z Arnoldem Janssenem, założycielem werbistów, wyjechał do Steyl, w Holandii, i zaczął gotować się do pracy misyjnej. W marcu 1879 r. wyruszył do Chin. Przebywał potem w pobliżu Hongkongu i tam uczył się języka. Przyswajał sobie równocześnie zwyczaje chińskie. Potem przystąpił do zakładania nowych placówek, a następnie przeniósł się do nowego okręgu misyjnego w południowym Szantungu. Katolicy narażeni byli na wiele przeciwności i traktowani byli jak zdrajcy. Wiele też sam wycierpiał. W czasie tzw. powstania bokserów przeżył najpierw zamordowanie dwóch młodych współbraci, potem uciekać musiał w góry. Mimo to misja się rozrastała. W r. 1903 okręg liczył już 26 tys. katolików, a wśród 47 kapłanów jedenastu było Chińczykami. Do tego wzrostu przyczyniał się z całym zapałem. Był m.in. wikariuszem generalnym okręgu i rektorem seminarium. Zmarł 28 stycznia 1908 r. na tyfus, którego nabawił się posługując chorym.

źródło deon.pl

Rozmiar

wydruk A4, wydruk A3, wydruk A3+, wydruk A4 w czarnej ramce, wydruk A4 w białej ramce, wydruk A3 w czarnej ramce, wydruk A3 w białej ramce, plik cyfrowy

Produkty powiązane

Wpisz wyszukiwaną frazę

Koszyk

Brak produktów w koszyku.

[]