Cały czas mam wrażenie, że polskie społeczeństwo jako ogół nie jest dość wyedukowane, aby docenić dobry design, szukać piękna w fakturze, w zestawieniu kolorów czy kształcie. I nie myślę tu o projektach z górnej półki, gdzie jedno krzesło potrafi kosztować kilka tysięcy złotych, ale raczej o naszej codzienności, przestrzeni publicznej, najbliższym otoczeniu.

Moją intuicyjną tezę potwierdził Filip Springer w wydanych całkiem niedawno reportażach o polskiej przestrzeni „Wanna z kolumnadą.”

edukacja_artystyczna

 

 

 

 

Zwraca on uwagę, że przez cały cykl edukacji polskie dzieci spędzają na lekcjach poświęconych sztuce około 250 godzin. Dla porównania Portugalczycy są skłonni poświęcić rozwojowi artystycznemu 1100 godzin, a Duńczycy nawet 1120. Te polskie 250 godzin w cyklu dziewięcioletnim wypada zupełnie blado przy 263 godzinach w drugiej klasie podstawówki w Lichtensteinie (w całym cyklu 2304 godziny).

Te ewidentne zaniedbania muszą nieść konsekwencje dla całego społeczeństwa: uwielbienie kiczu, akceptacja brzydoty, brak chęci chronienia perełek architektury, szczególnie jeśli pochodzą z nielubianego okresu socrealizmu.

 

 

Teraz jak już mam świadomość, że nasze przygotowanie do odbioru sztuki jest takie znikome, czuję że bardzo dużo tracimy jako społeczeństwo. Wiele dzieł malarstwa czy architektury jest poza naszym zasięgiem. Inne narody mogą swobodnie doceniać kunszt twórców, a nam mnóstwo detali umyka i to już nie jest do nadrobienia przynajmniej w skali kraju. Czuję się jakoś oszukana czytając te statystyki. Dlaczego Rumuni poświęcają na edukację artystyczną 550 godzin a Czesi nawet 636? Naturalne jest, że jeśli rodzice są wyedukowani to przekazują swoją wiedzę czasem fascynację dzieciom, a tu lata zaniedbań i nic się na lepsze nie zmienia.

Wpisz wyszukiwaną frazę

Koszyk

Brak produktów w koszyku.

[]